wtorek, 7 maja 2013

imagin

Ogromny ścisk, głośny krzyk i ból w ciele to tylko kilka cech którymi potrafiłaś opisać sytuację w jakiej się właśnie znajdujesz. Już od kilku godzin stoisz na obolałych palcach, a w twoje żebra wbijają się łokcie innych dziewczyn. Ale to nic w porównaniu z tym, co czułaś w sercu. Nie mogłaś uwierzyć że jesteś tutaj, pod hotelem w Nowym Jorku. Wśród swojej rodziny. Wśród beliebers. Nie minęła chwila, a już słychać było tysiące piszczących głosów skierowanych w strone jednej osoby. Nie miałaś wątpliwości, kogo właśnie zobaczyły. Jakimiś cudem, przepchnęłaś się przez stado dziewczyn, które stały zszokowane nawet nie dostrzegając że ich wyprzedzasz. Podeszłaś do barierek, a po chwili zostałaś do nich mocno przyciśnięta. Czułaś ból, jednak to nie miało ci popsuć tego momentu, który mógł być ostatnią taką szansą. Chłopak stał centralnie naprzeciwko ciebie. Nie potrafiłaś krzyczeć. Nie potrafiłaś się poruszyć. Jedyne co w tej chwili pracowało to na szczęście głowa. Wyjęłaś telefon, musiałaś uwiecznić tę chwilę. Włączyłaś kamerę i nastawiłaś obiektyw na swojego idola, który przepychał się pomiędzy tłumem. Przed nim stał ochroniarz, który zasłaniał ci niemal cały widok. 
- Przepraszam? - powiedziałaś nieśmiało, a twój głos zakrywały krzyki dziewczyn.
Ochroniarz spojrzał w twoją stronę i przybliżył dłoń do aparatu, chcąc zasłonić obiektyw. Jednak zza jego pleców wyłoniła się długa ręka która wyrwała go z twoich rąk. - Hej! Mój telefon!
Po chwili chłopak pokazał swoją twarz. Patrzył w twoje zszokowane oczy z ogromnym uśmiechem. Justin Bieber ukradł ci telefon.
Kiedy zniknął z twojego pola widzenia, wróciłaś do domu. Tak po prostu. Jakby nic się nie stało. Nie chciałaś mówić mamie. Nie chciałaś myśleć o niczym innym niż o Justinie. 
Wieczorem weszłaś na twittera. Mając zamiar napisać o dzisiejszym zajściu, na swoim profilu zobaczyłaś parę tweetów, których nie pisałaś. Były sprzed godziny.
"Ładny masz telefon"
"Bardzo wygodnie się na nim pisze"
"Fajne zdjęcia" - czytając to głośno się zaśmiałaś. jedynie zdjęcia jakie tam były to Justina.
"sprawdź interakcje" - pojawił się tweet z przed kilku minut.
Wchodząc tam gdzie ci kazano, zobaczyłaś to o czym marzyłaś. To na co czekałaś tyle lat.
"Justin Bieber Obserwuje Cię"
Już nie mogłaś powstrzymać łez. Tusz ściekał po twoich ciepłych policzkach i zlatywał prosto na twoją fioletową koszulkę z wizerunkiem swojego idola.
Napisałaś do wszystkich swoich twitterowych koleżanek i już po chwili leżałaś roztrzęsiona w łóżku.

- Kochanie! jakaś paczka do ciebie! - obudziła cię mama z samego rana.
- Już idę. - założyłaś na siebie bluzę i zeszłaś na dół. 
Zabrałaś karton, z rąk mamy i usiadłaś na kanapie w salonie. Rozwiązałaś, starannie zrobioną wstążkę i zajrzałaś do środka. Telefon. Twój telefon. Zaśmiałaś się. Wzięłaś go do ręki i już po chwili pojawiło się na nim powiadomienie z wielkim tytułem "ZAJRZYJ DO ZDJĘĆ". Wchodząc w galerię przeglądałaś po kolei każde zdjęcie. Justin. Justin. Justin bez koszulki. Justin z kartką "kocham cię" i twoim username pod spodem. Justin uśmiechający się do obiektywu. Każdy rodzaj Justina. Szeroko się uśmiechając, przejechałaś palcem po ekranie i włączyłaś filmik.
"Hej Shawty. Chyba powinnaś wylogowywać się z twittera, zanim ci go ktoś ukradnie. - zaśmiał się - mam nadzieję że nie masz mi tego za złe. - przejechał ręką po swoich idealnych włosach - Ale jeśli jesteś na mnie zła, to lepiej zmień numer, bo tak szybko się mnie nie pozbędziesz"

1 komentarz: