"Mam już 21 lat, muszę zacząć myśleć o rodzinie. Ale mam dla was
niespodziankę. Jeszcze się nie żegnamy. Właśnie wyruszam w swoją
ostatnią trasę koncertową PO CAŁYM ŚWIECIE. Żaden kraj nie zostanie
pominięty. Bardzo was kocham. Chociaż tyle mogę dla was zrobić.
Przepraszam że was zawiodłem" - napisał Justin Bieber na swoim
twitterze.
Wiedziałaś że niedługo to nadejdzie. Jest zmęczony. Musi w końcu zaznać szczęścia, którego my nie potrafimy mu zapewnić.
Łzę która spływała po twoim policzku, otarła mama.
- Pojedziemy tam. Choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobie.
Minął miesiąc. W ręku trzymałaś bilety na ostatni koncert Justina. Stałałaś już na wielkiej arenie i czekałaś na wejście swojego dorosłego idola. Światła zgasły. Spojrzałaś na cień, który nagle pojawił się na scenie. Nie było widać niczego poza czarną plamą.
- Witam moje beliebers, czy jesteście gotowe? - na sali rozległ się głośny pisk. - Tak jak myślałem - ucieszył się do małego mikrofonu, przyczepionego do twarzy. - Ale najpierw wam coś powiem...Niektórzy ludzie wątpią w innych. Niektórzy mówią że to co było już nigdy nie powróci..Niektórzy mówią że kidrauhl znikł...że nigdy nie będę już szesnastolatkiem........A wiecie co ja wtedy mówię? NEVER - reflektory oświetliły fioletowe supry na jego nogach - SAY! - teraz przeszły na jego tłów pokazując fioletowe ubrania - NEVEEER! - w końcu jego twarz się pokazała. Miliony dziewczyn zapłakało z radości. Na głowie miał długą grzywkę, a już po chwili założył na nią full cap.
Zanim otrząsnęłaś się z szoku Bieber biegał już po scenie jak kiedyś. Śmiał się, wygłupiał. Robił wszystko to co kiedyś.
W pewnym momencie złapał za swoją gitarę i już po chwili był nad tobą w wielkim metalowym sercu lecącym nad publicznością.
Koncert zbliżał się końca. Tak bardzo chciałaś zatrzymać czas, ale nie potrafiłaś zatrzymać nawet łez które płynęły z twoich zmęczonych oczu.
Justin stanął na środku sceny i obserwując miliony ludzi którzy płaczą, szeroko się uśmiechnął.
- Zawsze taki byłem i zawsze taki będę... - pociągnął nosem, marszcząc brwi próbując powstrzymać słony płyn z oczu który zasłaniał mu cały widok.
Zapanowała cisza. Justin stał tak teraz w bezruchu, podobnie jak ty i cała twoja rodzina, beliebers. Podniosłaś kartkę którą cały czas trzymałaś w dłoniach z napisem "Na zawsze z tobą Justin". Kiedy to zobaczył zakrył usta dłonią, a z jego oczu w końcu poleciały łzy. Podobnie zrobiła reszta osób. Każdy podniósł swoje kartki z napisem jaki chciałby mu powiedzieć. Każda kartka była fioletowa. Arena zrobiła się przepiękna, mimo smutku jaki tu panował. - Dziękuje wam za wszystkie lata. - wyjąkał łapiąc oddech między łzami - Nigdy was nie zapomne. Na zawsze z wami beliebers - otarł rękawem mokry policzek i ułożył z dłoni serce. Po chwili odwrócił się na pięcie i znikł. Na zawsze.
Wiedziałaś że niedługo to nadejdzie. Jest zmęczony. Musi w końcu zaznać szczęścia, którego my nie potrafimy mu zapewnić.
Łzę która spływała po twoim policzku, otarła mama.
- Pojedziemy tam. Choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobie.
Minął miesiąc. W ręku trzymałaś bilety na ostatni koncert Justina. Stałałaś już na wielkiej arenie i czekałaś na wejście swojego dorosłego idola. Światła zgasły. Spojrzałaś na cień, który nagle pojawił się na scenie. Nie było widać niczego poza czarną plamą.
- Witam moje beliebers, czy jesteście gotowe? - na sali rozległ się głośny pisk. - Tak jak myślałem - ucieszył się do małego mikrofonu, przyczepionego do twarzy. - Ale najpierw wam coś powiem...Niektórzy ludzie wątpią w innych. Niektórzy mówią że to co było już nigdy nie powróci..Niektórzy mówią że kidrauhl znikł...że nigdy nie będę już szesnastolatkiem........A wiecie co ja wtedy mówię? NEVER - reflektory oświetliły fioletowe supry na jego nogach - SAY! - teraz przeszły na jego tłów pokazując fioletowe ubrania - NEVEEER! - w końcu jego twarz się pokazała. Miliony dziewczyn zapłakało z radości. Na głowie miał długą grzywkę, a już po chwili założył na nią full cap.
Zanim otrząsnęłaś się z szoku Bieber biegał już po scenie jak kiedyś. Śmiał się, wygłupiał. Robił wszystko to co kiedyś.
W pewnym momencie złapał za swoją gitarę i już po chwili był nad tobą w wielkim metalowym sercu lecącym nad publicznością.
Koncert zbliżał się końca. Tak bardzo chciałaś zatrzymać czas, ale nie potrafiłaś zatrzymać nawet łez które płynęły z twoich zmęczonych oczu.
Justin stanął na środku sceny i obserwując miliony ludzi którzy płaczą, szeroko się uśmiechnął.
- Zawsze taki byłem i zawsze taki będę... - pociągnął nosem, marszcząc brwi próbując powstrzymać słony płyn z oczu który zasłaniał mu cały widok.
Zapanowała cisza. Justin stał tak teraz w bezruchu, podobnie jak ty i cała twoja rodzina, beliebers. Podniosłaś kartkę którą cały czas trzymałaś w dłoniach z napisem "Na zawsze z tobą Justin". Kiedy to zobaczył zakrył usta dłonią, a z jego oczu w końcu poleciały łzy. Podobnie zrobiła reszta osób. Każdy podniósł swoje kartki z napisem jaki chciałby mu powiedzieć. Każda kartka była fioletowa. Arena zrobiła się przepiękna, mimo smutku jaki tu panował. - Dziękuje wam za wszystkie lata. - wyjąkał łapiąc oddech między łzami - Nigdy was nie zapomne. Na zawsze z wami beliebers - otarł rękawem mokry policzek i ułożył z dłoni serce. Po chwili odwrócił się na pięcie i znikł. Na zawsze.
